poniedziałek, 5 sierpnia 2019

#8 Kryształy, zodiak i biała szałwia, czyli recenzja "Czary. Jak być współczesną wiedźmą"


Tytuł: Czary. Jak być współczesną wiedźmą
Autor: Gabriela Herstik
Wydawnictwo: filo
Premiera: 27 lutego 2019
Ilość stron: 284
Ocena: 7/10


Od czego by tu...
Na wstępie chciałam zaznaczyć, że "Czary. Jak być współczesną wiedźmą" nie jest poradnikiem dla czarownic i magów, którzy posiadają już "jakąś" wiedzę magiczną. Autorka stworzyła książkę przeznaczoną dla początkujących. Osobiście uważam, że to idealna pozycja na pierwszy podręcznik o magii. Jasno wyjaśnione rytuały, zachęcająca okładka, garść informacji na temat każdej z dziedzin czarostwa no i przepiękne, przejrzyste tabelki (mówcie co chcecie, ja tam jestem fanką wszelkiego rodzaju tabelek). Nieco doświadczona czarownica, czy mag mogą nie zadowolić się tą lekturą, ze względu na ogólne omówienie zawartych w niej zagadnień. "Czary..." to 8 rozdziałów + wstęp, które mają przybliżyć nam ideę oraz zasady czarostwa, pomóc nam w rozpoczęciu poszukiwań własnej, indywidualnej magicznej ścieżki.

W co wierzą wiedźmy
Poza obłędnie wyglądającą okładką, książka"Czary..." ma nam wiele do zaoferowania. Bardzo podoba mi się przejrzystość opisów rytuałów. Wielokrotnie ktoś pytał mnie od jakiego rytuału zacząć, jakiej mantry użyć na początku itp. W owym poradniku macie wszyściutko opisane po kolei. To bardzo duża zaleta tej pozycji. Dodajmy do tego klarowne tabelki z wypisanymi właściwościami kamieni, obszarami wpływu planet czy domami znaków zodiaku a wyjdzie Wam idealny pierwszy poradnik dla początkującej wiedźmy


Magiczna lektura na  wieczór
"Czary..." czyta się bardzo szybko. Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, napisanego przyjemnym, przystępnym językiem, gorąco polecam Wam książkę Herstik. Czy poza tym, ta lektura jest przyjemna? Jeszcze jak! Autorka wielokrotnie dodaje otuchy czytelnikowi i zasypuje go inspirującymi cytatami. Niektóre z nich zostaly wyróżnione i zapisane na oddzielnej stronie. Kilku z nich zrobiłam zdjęcie i zapisałam na telefonie, by móc je mieć stale przy sobie. 
Do "Czarów..." można wracać kiedy się chce. Rozdziały są dość krótkie, więc można przeczytać wszystko podczas jednego wieczoru lub podzielić sobie to na kilka dni. Możecie zrobić sobie tematyczne dni, podczas których będziecie zajmować się jednym zagadnieniem każdego dnia. Jeśli nie interesuje Was jakiś rozdział, możecie go zwyczajnie pominąć i czytać tylko to, co uważacie za ważne. Pełna dowolność!

Podsumowując...
początkująca czarownica czy mag świetnie odnajdzie się w tej lekturze, jednak jeśli posiadasz już jakąś wiedzę magiczną, ta książka może Cię nieco znudzić. Choć, z drugiej strony jest to przydatne odświeżenie podstawowych informacji. 
W "Czarach..." znajdziesz wiele inspirujących cytatów, poznasz podstawowe zagadnienia magiczne oraz napotkasz wiele inspirujących cytatów. Rytuały są wyjaśnione w bardzo przejrzysty sposób, co może pomóc początkującym przełamać się i zacząć praktykę magiczną. Prócz tego na ostatniej stronie znajdziecie spis lektur, po które możecie sięgnąć, by pogłębić swoją wiedzę. Także do dzieła Kochani!


PLUSY
+piękna okładka
+szybko się czyta
+spis dodatkowych lektur na końcu
+ rytuały opisane krok po kroku
+idealna, jako pierwsza książka o magii
+podkreślanie możliwości modyfikowania zaklęć i rytuałów
+inspirujące cytaty

MINUSY
-powierzchowne wyjaśnienie historii czarownic
- niekoniecznie dla zaawansowanych czarownic
-niby każdy temat został omówiony ale w bardzo powierzchowny sposób
-brak rozwinięć 



niedziela, 30 czerwca 2019

#7 Do Wid-zenia!, czyli recenzja "Sub Rosy"


Tytuł: Sub Rosa
Autor: Anna Jutrewicz
Wydawnictwo: Aniversum
Premiera: 24 czerwca 2019
Ilość stron: 380


Za siedmioma rzekami, za czterema lasami był sobie Uniwersytet Łysogórski...

Po przeczytaniu pierwszego rozdziału książki, który znalazłam na stronie powieści, stwierdziłam, że koniecznie musze poznać dalsze losy Róży. "Sub Rosa" to przepiękna historia o odwadze, wewnętrznej sile oraz....codziennym trudzie zmagania się z długimi, kręconymi włosami! 
Róża-główna bohaterka stanowi dla mnie wzór wymarzonej przyjaciółki. Jest zakręcona, wesoła i inteligenta. Poza byciem zwykłą dziewczyną, Róża para się czarami. By lepiej posługiwać się magią, decyduje się zostać studentką uniwersytetu na Łysej Górze. No czyż to nie jest wspaniałe? Już sama nazwa uczelni zachęca do bliższego przyjrzenia się przygodom Róży. A jak jeszcze powiem Wam, że uczą tam sami intrygujący nauczyciele......hihi

Róża bawi, Róża śmieszy, Róża zawsze Cię pocieszy!

Niewątpliwie jedną z silniejszych stron tej powieści jest jej humor-lekki i przyjemny. Przemyślenia głównej bohaterki to z pewnością te fragmenty, z którymi utożsamiam się najbardziej. Sarkastyczne docinki wypowiedziane tylko w myślach, ironiczne komentarze, słowa otuchy dla samej siebie- oj tak, Róża potrafi nimi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika.  Idzie lato, czas odpoczynku i relaksu. Myślę, że książka Jurewicz sprawdzi się tutaj dokonale. Dlaczego? Już tłumaczę. Wyobraź sobie, że leżysz na leżaku, wokół siebie szumi może (bądź las), świeci słońce, wieje delikatny wiatr. Sięgasz do swojej torby, wyciągasz ulubiony owoc i książkę z wizerunkiem okularnicy, która w swoich włosach ma praktycznie wszystko. Gryziesz owoc i zaczynasz lekturę. Powieść wciąga Cię od razu, co kilka zdań uśmiechasz się sama do siebie. Brak tu zmartwień czy smutków. Nie czas na nostalgiczne rozmyślania! Uśmiechu ludzie! To właśnie magia "Suby Rosy". Czytając ją, oderwiesz się na chwilę od ziemi, by znów na nią powrócić ale już  w lepszym nastroju. 



Obyczajówka w klimacie fantasy

Anna Jurewicz w ciekawy sposób połączyła typową powieść obyczajową ze światem znanym nam głównie z fantastyki. Osobiście, uważam, że to ów połączenie stanowi naprawdę odprężającą ale i wciągającą historię. Rosa pomiędzy pomiędzy codziennymi obowiązkami typu gotowanie, sprzątanie musi znaleźć czas na chociażby powtórkę z zielarstwa, czy czytania w myślach. Brakowało mi tego typu książki. Nie jestem wielką fanką obyczajówek, jednak zawsze lubiłam sięgać po lektury, które mają w sobie coś, co mnie odpręży. To "coś" znalazłam właśnie w "Sub Rosie". Trochę Harrego Pottera, trochę Kwiatu Paproci, trochę z opowieści Sochy....ach no i jeszcze niezawodny styl Jurewicz. Zmiksujcie sobie to wszystko a wyjdzie Wam przedsmak życia na uniwersytecie Łysogórskim.!



I cyk! Patronat

"Sub Rosa" to mój pierwszy patronat w karierze ksiażkowej blogerki, dlatego tym bardziej pozostanie w moim serduszku. Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć pod swoje skrzydła tak cudowną książkę! Jej styl, humor oraz główna bohaterka bardzo mi odpowiadają. A Was serdecznie zachęcam do zapoznania się z historią Róży. Najlepiej jeszcze w te wakacje, bo druga część powieści została już zapowiedziana! 

Do Wid-zenia! (pożegnanie dla wtajemniczonych hihi)
Sub Rosę możecie kupić o tutaj:

PLUSY
+główna bohaterka i jej charakter
+humor
+lekka i przyjemna
+świeży styl pisarki
+wciągająca!


MINUSY
- brak (na razie!) drugiej części!









sobota, 20 kwietnia 2019

#6 Barmanki przygód kilka, czyli recenzja "Far Cry. Odkupienie"

Tytuł: Far Cry. Odkupienie
Autor: Urban Waite
Wydawnictwo: Insignis 
Premiera: 27.02.2019
Ilość stron: 296




"Hrabstwo Hope, Montana. Kraina wolnych i odważnych, ale także matecznik fanatycznego kultu zagłady, zwanego Kościołem Bram Edenu, którego nauki w ciągu kilku ostatnich lat przeniknęły do codzienności mieszkańców.
Miejscowa barmanka Mary May Fairgrave przez Bramy Edenu straciła wszystko, co miała: jej rodzice zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, a brat, skuszony słowami charyzmatycznego przywódcy kultu, zniknął. Kiedy władze odmawiają dalszego dochodzenia, Mary postanawia wziąć sprawy w swoje ręce.
Kościół Bram Edenu ocalił od śmierci myśliwego Willa Boyda w najmroczniejszym okresie życia. Jednak teraz, kiedy jego losy nieuchronnie splatają się z Mary May, Will musi zrewidować wszystko, w co dotąd wierzył.
Mary May nie ma zbyt wielkich szans w konfrontacji z wpływowym i niebezpiecznym przeciwnikiem, ale niespodziewana interwencja Willa sprawi, że jej życie potoczy się zupełnie inaczej. Jego zresztą też."
 Książka "Far Cry. Odkupienie" stanowi przyjemną lekturę nie tylko dla moli książkowych, ale również gamerów i geeków wszelkiej maści.  Tą pełną zwrotów akcji powieść czyta się bardzo szybko (ja połknęłam ją w jeden dzień). Niechaj  nie zwiedzie Was tytuł! Nie trzeba znać gry, by móc cieszyć się lekturą!

Z początku podchodziłam dość sceptycznie do tej pozycji. Okładka nie w moim stylu, treść mnie nie przyciągnęła, opis nie zachwycił. Jednak po przeczytaniu pierwszych stron, wciągnęłam się na dobre. "Far Cry. Odkupienie" stanowi prequel gry "Far Cry 5", nie trzeba jednak znać tego uniwersum, by czerpać przyjemność z lektury. Oczywiście tym większy fun, im lepiej znamy fabułę gry, jednak nie jest to warunek konieczny. 
Jak już wspomniałam, historię Mary May czytało mi się szybko i przyjemnie. Fundamentem całej opowieści jest wartka akcja. W ciągu tych 296 stron nie natknęłam się na ani jeden akapit, gdzie bohaterowie spokojnie siedzą. Nie! Tutaj mamy co chwilę jakieś walki, polowanie, skradanie, łapanie, uciekanie itp. Nie jest to książka na spokojne, wiosenne wieczory, ma jednak w sobie pewien urok, dzięki któremu chce się ją dalej czytać.
Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo polubiłam większość z nich. To porządnie dopracowane postaci,  wśród których na pewno znajdziecie swojego faworyta. Mi najbardziej do gustu przypadła główna bohaterka- Mary May- odważna, gotowa do poświęceń, zaradna. 
Największe wrażenie zrobiła na mnie chora struktura kultury i jego rytuały/kultura. Czytając fragmenty związane z inicjacją, miałam ciary. Ugh, chore....ale jakże ciekawe! Przeczytałam później, że to właśnie z tej książki fani gry mogą dowiedzieć się więcej na temat powstania sławnego kultu oraz jego obyczajów. Hmmm...a może by tak sięgnąć po "Far Cry 5", skoro lektura mi się spodobała...?

Książkę oceniam na dobre 6/10. Wszystko było z nią jak najbardziej w porządku, jednak czego mi w niej brakowało :)

PLUSY
+ szybka wartka akcja
+przyjemny styl pisarski
+ciekawi bohaterowie

MINUSY
-



czwartek, 21 lutego 2019

#5 Troll, czarownica i porwana pieśniarka, czyli recenzja "Porwanej pieśniarki"


Tytuł: Porwana pieśniarka
Autor: Danielle L. Jensen
Wydawnictwo: Galeria Książki
Premiera: 13 stycznia 2016
Ilość stron: 432

Dawno, dawno temu pewna czarownica rzuciła klątwę na miasto Trollus. Od tego momentu trolle oraz ludzie zamieszkujący Trollus skazani byli na smutne życie w ciemnościach. Tylko złączenie się córki słońca i księcia mroku może zdjąć straszliwy urok. Ale czy na pewno? Młoda Cecile zostaje porwana i sprzedana rodzinie królewskiej Trollus. Chcą wydać ją za młodego, aroganckiego księcia, by zdjąć klątwę. Początkowo, dziewczyna nie ma najmniejszej ochoty chociażby przebywać w mieście trolli, jednak z czasem zaczyna poznawać ich historię i sprawy przybierają zupełnie niespodziewany obrót.

Cecile i inni
"Porwana pieśniarka" to książka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Z niecierpliwością czekam, aż dostanę w swoje łapki II tom. Powieść Jensen to naprawdę wciągająca historia z niebanalnymi wątkami. Zacznijmy może od tego, że główni bohaterowie zostali stworzeni bardzo precyzyjnie. Każdy z nich działa w sposób odpowiadający jego cechom charakteru. Brak tu niespójności pomiędzy tym co mówią, a tym, co robią. Główna bohaterka nie stoi w miejscu, jeśli o działanie chodzi. Nie jest to z pewnością kolejna krucha, przewrażliwiona czy irytująca bohaterka, o nie. Cecile to pełna energii, spontaniczności młoda kobieta, gotowa poświęcić się w imię idei. Długo szukałam takiej głównej bohaterki. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że autorka "Pieśniarki" znakomicie poradziła sobie z wykreowaniem postaci Cecile (nawet imię ma cudne!). Również pozostali bohaterowie mają niebanalne charakterki. Nie chce Wam za dużo zdradzać, ale Tristan (książę Trollus) też okaże się baaardzo ciekawą osobą. Obecnie, owy pan kandyduje na stanowisko mojego książkowego męża <3 (kolejnego zresztą).
Cecil i Tristan stworzą duet pełen sprzeczności. To nie będzie kolejna parka, która po kilku sprzeczkach stwierdzi, że o w sumie to się kochamy i możemy być razem. Czytając książkę, niemalże czułam każdy mały krok w stronę polepszenia relacji tych dwojga. Tutaj lody przełamywane są bardzo powoli, przez co powieść wydaje się wiarygodniejsza. 


Duch pisarski Danielle L. Jensen
Jeśli chodzi o styl powieści, również bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Danielle L. Jensen pisze w taki sposób, że czytając jej powieść ma się wrażenie "płynięcia" przez książkę. "Porwaną pieśniarkę" czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Ta lektura dosłownie wciąga. Znacie to uczucie, kiedy podczas zajęć myślicie tylko o tym, jakby tu przeczytać kilka stron, bo wręcz musicie wiedzieć, co się stanie dalej? Tak, "Pieśniarka" to z pewnością jedna z tych pozycji, która właśnie to wywołuje. 
Warto również wspomnieć o niekonwencjonalnym pomyśle, jakim było ukazanie trolli w zupełnie inny, nowatorski wręcz sposób. Trolle zawsze uchodziły za brzydkie, małe istoty o gburowatym usposobieniu. W "Porwanej pieśniarce", trolle to stworzenia podobne do ludzi.  Każdy z nich ma inną osobowość, a autorka w żartobliwy sposób wykorzystuje stereotypy na temat owych istot.
Styl Jensen bardzo mnie odpręża, jej powieść pozwoliła mi zrelaksować się po ciężkiej sesji.  Równocześnie była to lektura na tyle przejmująca, że nieraz zdarzyło mi się uronić łzę (a to zdarza się naprawdę rzadko, jeśli o książki chodzi). Najczęstszym powodem moich wzruszeń były relacje między Cecile a Tristanem.



Miłość jako wątek jeden z wielu
Bardzo lubię, gdy w powieści fantastycznej występuje wątek miłosny. Nie przepadam jednak za romansidłami. W "Pieśniarce" kluczem do zdjęcia klątwy jest miłość, jednak uchodzi to za motyw główny. Jest bunt, zamieszki, tajemnica, (zwiedzanie biblioteki <3), próby zrozumienia drugiej osoby, problemy związane z nierównością rasową, jednym słowem, dużo wątków, które czynią powieść ciekawą. Nigdy nie byłam zwolenniczką książek, które były po prostu romansidłem ubranym w fantastykę. "Porwana pieśniarka" prezentuje się odwrotnie, to fantastyka nosząca ozdoby romansu. I w to mi graj! Dlaczego? Już mówię. Główna bohaterka, nie skupia się tylko na kochaniu się w księciu, ale podejmuje szereg innych działań, jak chociażby zbadanie standardów życia mieszańców, poznawanie historii trolli czy potajemne czytanie ksiąg czarownicy.  To o wiele ciekawsze, przynajmniej dla mnie, kiedy nie skupiamy się wyłącznie na wachlarzu uczuć związanych z miłością,  a obcujemy z wieloma mini-przygodami na raz. W takiej sytuacji, wątek miłosny jest niczym wisienka na torcie! Czytelnik czeka na te delikatne, krótkie momenty,  kiedy dwoje zakochanych ma tylko chwile na powiedzenie sobie kilku tak ważnych dla nich słów, przytulenie się, delikatne muśnięcie ustami o usta...



Pieśniarko, wróć!
Jak już wspomniałam, z niecierpliwością czekam na drugi tom przygód Cecile.  Powieść Danielle L. Jensen to pozycja godna polecenia. Z pewnością przypadnie do gustu wszystkim, którzy lubią odmienność, magię i niebanalne postacie. "Porwana pieśniarka"to również książka świetnie sprawdzająca się w roli odprężacza, co nie znaczy, że nie znajdziecie w niej naprawdę mocnych momentów, pełnych akcji i napięcia. 
Myślicie, że jeśli zamówiłam drugą część wczoraj, to jest szansa, że dojdzie mi jutro :)?

PLUSY
+ wartka, wciągająca akcja
+ niebanalni bohaterowie
+ silna, główna bohaterka
+styl pisania

MINUSY
brak! 

Jeśli chodzi o Pieśniarkę, to tyle z mojej strony. Piszcie w komentarzach, jak Wam się podobała lektura, a może macie ją dopiero w planach?
Dobrego wieczoru, Duszki

środa, 9 stycznia 2019

#4 "Szybka" recenzja - "Miasteczko w Islandii"

Tytuł: Miasteczko w Islandii
Autor: Gu∂mundur Andri Thorsson
Wydawnictwo: Wielka Litera
Ilość stron:




Styczeń to dla mnie miesiąc pełen nerwów i przygotowań do sesji. Jestem nieco rozkojarzona po świętach i sylwestrze, ciągle gdzieś biegnę, popędzam sama siebie. Z drugiej strony nic mi się nie chce, dosłownie nic. Zawinęłabym się w kocyk i czytała swoje ulubione książki, udając, że wcale nie mam aż tylu obowiązków na głowie. Na szczęście, między stresem, a stresem udało mi się znaleźć lekturę, która wprowadziła nieco spokoju w mój jakże chaotyczny dzień. Miasteczko w Islandii to zbiór krótkich opowiadań o mieszkańcach małego miasteczka w Islandii. Historie te przeplatają się ze sobą w bardzo delikatny sposób. Bohaterka jednego z opowiadań, patrząc przez okno, widzi mężczyznę jadącego na rowerze. Następna opowieść jest właśnie o tym. Naprawdę podoba mi się taki zabieg. To jak budowanie wewnątrzksiążkowego krajobrazu, opartego na szczegółach opowiadań. 

Delikatnie, lecz stanowczo

Autor Miasteczka w Islandii, zabiera Nas w niezwykle sentymentalną podróż po małej, islandzkiej wiosce, gdzie rytm dnia wyznaczają drobne rytuały. Tutaj nikt nigdzie się nie śpieszy. Życie toczy się swoim rytmem. Wszech panującą ciszę przerywa czasem serdeczny śmiech dzieci. Każdy z mieszkańców ma swoje problemy, czasem większe, czasem mniejsze ale nigdy nie wychodzące poza normę życia codziennego. Jak to mówią: „no samo życie”. Dwie minuty- tyle Nam wystarczy, by zapoznać się z pojedynczym opowiadaniem.  Mi osobiście, pozwoliło to mieć swoje ulubione historie, do których wracam, gdy mam gorszy dzień. Wystarczy, że otworzę na zaznaczonym fragmencie, przeczytam i od razu jakiś takiś większy spokój czuję. Czytając tę pozycję, mam wrażenie, że autor dobiera delikatne słowa, by złagodzić stanowczość problemów, które przydarzają się każdemu. 


Biel Islandii
Co mnie najbardziej urzekło w  tej książce, to sposób narracji oraz opisy krajobrazu. Moim małym marzeniem jest pojechać na Islandię, więc tym bardziej lektura przypadła mi do gustu. Dźwięki syreny statków, szum wiatru, śmiech dzieci w oddali- czytając Miasteczko... miałam poczucie malowania się przede mną pastelowych widoków, pełnych uczuciowości. Islandia sama w sobie kojarzy mi się z wewnętrznym spokojem, bielą myśli. To nie jest miejsce na toksyczne zagrywki. Tutaj czas biegnie wolniej. 

Szybkie podsumowanie
Czytając tę powieść, wchodzimy do małego miasteczka, przyglądamy się osobom w nim żyjącym, przeżywamy z nimi ich życie. Książka doskonała na melancholijne wieczory lub wolne popołudnie! 


niedziela, 4 listopada 2018

Wiedźmowe Mikołajki 2018

Dzień dobry, Duszyczki!

Wasza Wiedźma organizuje pierwsze w historii (jej blogowania) Wiedźmowe Mikołajki! Każda chętna osoba wcieli się w rolę Mikołaja i wyśle wylosowanej duszyczce prezent. Oczywiście sama również zostanie obdarowana.

Jak wziąć udział?
Wystarczy, że wypełnisz formularz znajdujący się na dole tego posta i odeślesz mi na adres:
paperwitch44@gmail.com
Zapisy trwają do 9 listopada!

10 listopada wyślę Wam informacje o osobie, której sprawicie niespodziankę. Jeśli w tym dniu nie otrzymacie ode mnie osoby, koniecznie zgłoście się do mnie!

Jak to będzie działać?
Zacznijmy może od samych prezentów. Głównym składnikiem waszego podarunku musi być książka (nowa, lub w bardzo dobrym stanie). Dodatkowo możecie włożyć coś od siebie (świeczki, tasiemki, kolorowanki, zakładki itp), oczywiście nie mogą to być zniszczone, brudne czy używane rzeczy (noooo chybba, że to bezcenna pamiątka po babci wiedźmie ,warta miliony, to luzik).  Tak ładnie zapakowany prezent wysyłamy przesyłką poleconą (może być paczkomat, kurier i innne tego typu, ważne by można było w otrzymać potwierdzenie otrzymania paczki).
Jeśli chodzi o sam prezent, to dostaniecie wytyczne odnośnie tego co wasza wylosowana duszyczka lubi (formularz). Fajnie będzie jeśli dostosujecie się do jej zainteresowań. 

Jak wypełnić formularz?
To bardzo ważna część zapisów.  Starajcie się go wypełnić rzetelnie, ponieważ to właśnie według niego ktoś będzie kupował Wam prezent. Będzie on Waszą wskazówką, także jeśli ktoś, przykładowo, napisze w formularzu, że ma uczulenie na pierniki, nie wysyłajcie mu/jej pudełka pełnego pięknych pierniczków.  Sami również napiszcie co chcielibyście dostać, a czego wolelibyście uniknąć.

Dodatkowo Wiedźmowe Mikołajki mają swój regulamin. Zanim weźmiesz udział, zapoznać się z jego punktami. Wysłanie wypełnionego formularza jest równoznaczne z akceptacją regulaminu!


REGULAMIN
1. Każdy uczestnik jest zobowiązany do wysłania wylosowanej osobie prezentu w postaci  nowej książki lub stanie bardzo dobrym +drobnego upominku
2. Każdy uczestnik po otrzymaniu prezentu zobowiązany jest wstawienia postu na swoim instagramie/my story/facebooku i oznaczenia mnie. Służy to weryfikacji prezentów (czy doszły, czy ładne itp :) ). Dodatkowo każdy post związany z zabawą można oznaczyć #wiedzmowemikolajki
3. Dane uczestników służą wyłącznie wysłaniu przesyłki. Dane uczestnika  będzie znać tylko i wyłącznie organizator, osoba, do której dane należą oraz osoba wysyłająca jej prezent
4. Wysłanie wypełnionego formularza jest równoznaczne z akceptacją regulaminu

Na koniec, pamiętajcie, że to zabawa, także nie zdradzajcie nikomu, kogo wylosowaliście. Jeśli będziecie mieli problem z doborem prezentu, napiszcie do mnie, postaram się coś zaradzić ;)
Jeśli macie jakieś pytanie, piszcie do mnie śmiało na podanego wyżej maila lub w wiadomości prywatnej na instagramie!
Powodzenia Duszki!



FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY
Imię i nazwisko:
Adres do wysyłki:
Książki, które lubię czytać:
Czego nie chcę dostać:
Specjalne preferencje:

WZÓR WYPEŁNIONEGO FORMULARZA
Imię i nazwisko: 
Harry Potter
Adres do wysyłki:
ul.Szkolna 22, 22-00 Toruń
Książki, które lubię czytać:
interesują mnie smoki, fantastyka i komedie romantyczne
Czego nie chcę dostać:
Bardzo nie lubię książek historycznych, świeczek i Voldemorta
Specjalne preferencje:
Mam uczulenie na laktozę, proszę nie przysyłaj mi niczego mlecznego 


wtorek, 4 września 2018

#3 Z życia szeptuchy, czyli recenzja "Żercy"

TYTUŁ: "Żerca"
AUTOR: Katarzyna Berenika Miszczuk
WYDAWNICTWO: W.A.B.
STRON: 492
MOJA OCENA: 8,5/10



Seria "Kwiat Paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk zaskakuje mnie z każdym tomem coraz bardziej.  Pierwsza część wspaniale wprowadziła mnie w świat powieści, druga oczarowała i zaskoczyła nowymi wątkami, natomiast trzecia...ach! Cudo nad cudami! Dawno nie spotkałam się z tak dopracowanym połączeniem obyczajówki i świata fantasy. "Żerca" to lektura, po którą możemy sięgnąć zarówno, gdy chcemy się nieco zrelaksować, jak i wtedy, gdy mamy ochotę przeżyć książkową przygodę. Jestem nią naprawdę zachwycona! Potrzebuję kolejnego tomu!

Gosława, nie Gosia
Zacznę może od przemiany głównej bohaterki.  Gosia- odbywająca staż u Szeptuchy, młoda kobieta, jest zagubioną, nieco ciapowatą i przestraszoną osóbką. Wszelkiego rodzaju strzygi, rusałki i inne pogańskie stwory przyprawiają Gosię o dreszcze. Jednak w III tomie to się zmienia. Uczennica Baby Jagi zaczyna stopniowo nabierać odwagi i pewności, co pozwala jej zadbać o samą siebie. To duży plus, ponieważ zazwyczaj spotykam się z odwrotną postawą postaci kobiecych w książkach (zamiast stawić czoła lękom, owijają się kołderką z depresji, oczywiście potem jakoś zwyciężają ale no zawsze ta "załamka" jest). Czytając "Żercę" mamy wrażenie, że główna bohatera dorasta, widzi więcej, wie więcej, czuje więcej. Oczywiście nadal pozostaje nieco niezdarna ale powiedziałabym, że  wszelkie wywrotki czy potknięcia o korzeń w jej wykonaniu są nawet urocze.

Mieszko, Witek i Swarożyc
W III tomie "Kwiatu Paproci" poznajemy nowego bohatera- Witka, który podejmuje się roli Żercy w Bielinach. Z pozoru wydaje się być miłym i sympatycznym mężczyzną, jednak nie dajcie się zwieść. Skrywa on bowiem pewien mroczny sekret. On oraz Mieszko i Swarożyc nieźle namieszają Gosi w głowie ale spokojnie, wszystko skończy się dobrze...no...prawie... 
Miszczuk świetnie poradziła sobie z kreacją tych trzech postaci. Wszyscy mają podobne intencje, jednak każdy z nich jest inny i czym innym kobietę oczaruje. Bardzo cieszę się też, że Gosia pozostaje spójna w swoich uczuciach, że nie ma sytuacji, gdzie "próbuje" być z każdym z panów. To czyni powieść jeszcze ciekawszą!


Zioła, ziółka, ziółęta
Warto wspomnieć także o ciekawostkach na temat medycyny naturalnej, które Miszczuk po cichutku przemyca w książce. Opisy właściwości poszczególnych ziół czy rytuałów pogańskich są na tyle zgrabnie zamieszczone w książce, że nie przeszkadzają rozwojowi akcji jednocześnie zaciekawiając czytelnika. Pozaznaczałam większość z nich, z nadzieją, że kiedyś jeszcze do nich wrócę (zwłaszcza do jednego uroku hihi). Naprawdę solidna robota, Pani Miszczuk!

Kilka westchnień
Czytając "Żercę" spodziewałam się wartkiej akcji. Byłam też przygotowana na odprężającą narrację. Całkowitym zaskoczeniem okazały się opisy miłosnych wydarzeń pomiędzy Gosią a Mieszkiem.  Zmysłowe pocałunki, czułe głaskanie po głowie, czy nawet zwykłe przytulanie się tych dwóch postaci sprawiało, że moje serducho dosłownie rozpływało się. Kilka razy uroniłam łezkę.  Może to dlatego, że uważam, że Gosia w pełni zasługuje, by być kochaną w ten sposób, może dlatego, że tak właśnie wyobrażam sobie prawdziwą miłość, a może dlatego, że jestem 20-letnią wiedźmą z nad wyraz przerośniętą emocjonalnością (tak, należę do tego rodzaju ludzi, którzy ryczą ze wzruszenia oglądając reklamę IKEA).  Relacja wojownika i uczennicy szeptuchy nie jest ani przesłodzona ani zbyt oziębła, jednocześnie jedyna w swoim rodzaju.

Humor z dobrej nalewki
W "Żercy" nie brakuje również sporej dawki humoru. Gosia przyodziana w amulety, biega po Bielinach w różowych adidasach. Mieszko pręży się kładąc kafelki a Baba Jaga pojechała na wak...pielgrzymkę, na ciężką pielgrzymkę. Komu dopisuje zły nastrój, ten powinien sięgnąć "Żercę"!


PLUSY
+ wątki miłosne
+ wartka akcja
+ rozweselacz
+ ciekawostki ze świata pogan
+ kreacja bohaterów

MINUSY
Brak

A wy? Czytaliście już "Kwiat Paproci"
Dobrego dnia
Wasza Paper Witch






#8 Kryształy, zodiak i biała szałwia, czyli recenzja "Czary. Jak być współczesną wiedźmą"

Tytuł: Czary. Jak być współczesną wiedźmą Autor: Gabriela Herstik Wydawnictwo: filo Premiera: 27 lutego 2019 Ilość stron: 284 ...