czwartek, 30 sierpnia 2018

#2 Brzemię Mare Barrow - recenzja "Szklanego Miecza"

TYTUŁ: "Szklany Miecz"
AUTOR: Victoria Aveyard
WYDAWNICTWO: Moondrive
STRON: 550
MOJA OCENA: 6/10


Słońce leniwie budziło się do życia.  Pierwsze promyki zaczęły wkradać się do wiedźmowego domu, wesoło tańcząc na szybie. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się lekko. Moja aura powoli przestawiała się z nocnego zastoju na dzienną aktywność. Nie wychodząc spod pierzyny, gestem ręki narysowałam w powietrzu kilka run.  Rozległo się znajome syczenie-zaklęcie zadziałało. Już po chwili, w kuchni, czajnik uniósł się w powietrzu i wbił, by po chwili wylądować nad paleniskiem. Wnętrze naczynia napełniło się wodą. W palenisku rozpalił się mały ogień, podgrzewając czajniczek. No, woda na kawę wstawiona. Podniosłam się z łóżka, po czym podeszłam do okna. Otworzyłam je wpuszczając do domu nieco świeżego powietrza. Znów kilka leniwych machnięć ręką, kilka pstryknięć palcami i gotowe. Stałam ubrana, umyta, gotowa do działania. Świst czajnika przypomniał, że a oto nadszedł czas na najcudowniejszy rytuał dnia- picie kawy o poranku. Szybko wypowiedziałam jeszcze zaklęcie nasypujące zwierzakom jedzenie do misek, następnie udałam się na taras, gdzie czekał na mnie mój ulubiony kubek, napełniony kofeinowym wywarem oraz zestaw papeterii. Usiadłam na fotelu, upiłam łyk napoju. Nie ma nic, absolutnie nic bardziej pozytywnie nastrajającego niż zacząć dzień od chwili spokoju z kawą. Przez moment jeszcze rozkoszowałam się smakiem kawy, po czym odłożyłam naczynię i zabrałam się do pracy. List przecież sam się nie napisze. Pochwyciłam pióro i nakreśliłam nim pierwsze litery:

Drogie Duszyczki!
Przychodzę dzisiaj do Was z kolejną książką. Jest nią "Szklany miecz" - II tom z serii "Czerwona Królowa". Przyznam się Wam, że z początku miałam z nią pewne trudności, mianowicie nie mogłam się wciągnąć. Oczywiście, kiedy już złapałam bakcyla, lektura zleciała mi tak szybko, że nim się obejrzałam,  byłam na ostatniej stronie. "Szklany miecz" zachwyca niekonwencjonalnością rozwiązań, oczarowuje odwagą bohaterów, a jego zakończenie sprawia, że dosłownie chcemy natychmiast pobiec do księgarni i kupić kolejny tom. No ale po kolei!


Zacznę może od bohaterów. Główną postacią jest osiemnastoletnia Mare Barrow, która przewodniczy rebelii Czerwonych oraz Nowych- oddziału składającego się z ludzi posiadających krew Czerwonych i umiejętności Srebrnych.  To właśnie Nowi stanowią główny cel poszukiwań Mare i jej przyjaciół. W tym tomie Mare jawi nam się, jako rozbita emocjonalnie, wyczerpana wojną dziewczyna, która straciła dużo, o wiele za dużo. Niekiedy jej rozmyślania (a raczej użalanie się) nad samą sobą mogą przyprawić czytelnika o ból głowy, ostatecznie jednak da się je znieść ;).  Pozostali bohaterowie- Cal, Kilorn, Shade, Maven, Farley i wielu innych zostali wykreowani w naprawdę dopracowany sposób. Każdy z nich to zbiór unikatowych cech, które czynią ich interesującymi elementami fabuły. Osobiście, najbardziej do gustu przypadł mi Cal. Spokojny, opanowany, pomocny i czuły. Agrrrr, mam nadzieję, że Mare ostatecznie będzie z nim, bo jak nie to ja nie wiem co!
Również miejsca przedstawione w ksiażce są godne Waszej uwagi. Czy to łódź podwodna, czy ziemianka, Aveyard zadbała o każdy szczegół i detal. Jej opisy przenoszą nas do obozu rebeliantów, niebezpiecznych lasów, na pokład samolotu Pantery.  Jeśli lubicie klimaty rewolucji, nadnaturalnych mocy i lekkiego romansu w czasach wojny, to "Szklany miecz" powinien Wam się bardzo spodobać! Książkę czyta się w szybko, jednak jej fabule nie brak emocjonalności. Jedyne co mnie w niech nieco odpycha to narracja w czasie teraźniejszym. Trudno mi się czyta tak napisaną książkę, ale to już jak kto lubi. 

To może teraz małe plusowo-minusowe podsumowanie

PLUSY:
+ kreacja bohaterów
+ spójność
+ Cal
+ główna postać to odważna i stanowcza dziewczyna

MINUSY:
- narracja w czasie teraźniejszym
- niekiedy przydługawe opisy

Jestem ciekawa Waszych opinii na temat wyżej wymienionej lektury. Dajcie mi koniecznie znać, czy książka Wam się podobała, a jeśli macie ją dopiero w planach, to co Was do niej przyciąga?

Pomyślnej Magii!
Wasza Paper Witch








czwartek, 23 sierpnia 2018

Jurata- kurort z niczego

Kurort z niczego, Bursztynowa Zatoka, uzdrowisko dla bogaczy, polska "Palm-Beach"... Jurata wiele ma imion.  Nie zawsze jednak juracka rzeczywistość była tak bajkowa. Wszystko zaczęło się od kupienia terenu przy Zatoce Puckiej przez Spółkę Akcyjną "Jurata".  Pod koniec lat 30-tych XX wieku, pojawił się pomysł stworzenia wysoko funkcjonującego kurortu dla bogaczy- miejsca, które przyciągać będzie nowoczesnością, prestiżem oraz wszelkiego rodzaju udogodnieniami.
 Zanim rozpoczęto prace budowlane, trzeba było wybrać przecież nazwę dla uzdrowiska.  Istnieje kilka wersji, opowiadających o sposobie wybrania nazwy.  Niektórzy twierdzą, że urządzono konkurs, którego zwycięzca otrzyma nagrodę w wysokości 500 zł.  Nagrodę otrzymała pewna nauczycielka, która zaproponowała nazwę "Jurata". Inna wersja z kolei  mówi, że polska "Palm Beach" swoją nazwę zawdzięcza legendzie o morskiej bogini- Juracie, która zakochując się w śmiertelniku, rozgniewała swojego ojca-boga oceanów. Najprawdopodobniejsza wydaje się jednak wersja, iż kurort otrzymał nazwę po jego założycielach- Spółce Akcyjnej "Jurata".
Niedługo po wielkim otwarciu, do Juraty zaczęli przyjeżdżać malarze,pisarze, przesiębiorcy, biznesmani, poeci, aktorzy i inni sławni ludzie.  Do dziś można odwiedzić kawiarnię "Kossakówkę", mieszczącą się w dawnym domu Kossaka. Jego córka, Magdalena Samozwaniec, tak opisuje wyprawę do Juraty:





"Już od wczesnej wiosny panie szyły sobie na Juratę plażowe suknie i przymieszały u modniarek olbrzymie kapelusze plażowe. Samochód szedł do remontu. Tatko kupował nowe opony. Do Juraty jeździło się zawsze autem- olbrzymia maszyna marki Oświęcim-Praga wyglądała przy starcie jak <Familienbad>. Siedziały w nim: Mamidło. Madzia, jej córka, córka Jerzego, Tatko przy kierownicy i szofer; poza tym mnóstwo tobołków, walizek i koszyczków, pledów, płaszczy i pudeł do kapeluszy. Cięższy bagaż jechał koleją"






Jurata słynęła nie tylko z tego, że gościła znane osobistości. Również hotele i pensjonaty w Bursztynowej Zatoce cieszyły się niemałą popularnością. Najsłynniejszym i najbardziej snobistycznym był hotel "Lido", wybudowany w latach 1932-1933. Budynek ten uchodził za najbardziej ekskluzywny. To właśnie w "Lido" gościli Eugeniusz Bodo, Jadwiga Smosarska, gen. Władysław Sikorski, Zofia Stryjeńska, Jan Kiepura, siostry Halama i wielu innych.  W "Lido" odbywały się również najsłynniejsze dancingi, podczas których grywały orkiestry  z Warszawy, oraz wybory miss i rewie mody, o których pisywała prasa:

"Dnia 20bm. o godz. 21:30 i w piątek o godz. 16:30 odbędzie się w salonach kawiarni hotelu "Lido" w Juracie fascynujący festyn mody, rewia mody letniej i plażowej z udziałem firm dyktujących modę stolicy: Goussin Cattley (suknie), M. Apfelbaum i S-ka (futra), B-cia Neuman (torebki), F. Fuchs i synowie (słodycze).
W programie wybór Królowej Mody Letniej oraz Najpiękniejszej Pani Polskiego Morza, wicekrólowych i dam dworu. Wielkim urozmaiceniem wieczoru będzie występ znakomitych artystów scen stołecznych jak: Hanki Runowieckiej, Eugeniusza Ressakowskiego i Stanisława Belskiego"

Dziś, Jurata cieszy się równie dużą popularnością. To miejsce wręcz idealne, by oddać się chwili i wypocząć. Jej urok sprawia, że czas biegnie wolniej, powietrze staje się bardziej rześkie, a myśli spokojniejsze.  Spacery po molo, zachody słońca na plaży, pyszna kawa w kawiarni na deptaku...nic, tylko wypoczywać.


#8 Kryształy, zodiak i biała szałwia, czyli recenzja "Czary. Jak być współczesną wiedźmą"

Tytuł: Czary. Jak być współczesną wiedźmą Autor: Gabriela Herstik Wydawnictwo: filo Premiera: 27 lutego 2019 Ilość stron: 284 ...